Lech - Nieprzetarty Szlak Praga Południe

Przejdź do treści

Z naszych drużyn odszedł

na wieczną wartę

druh

hm. Lech Dzierżanowski

(zm. 2015 r.)

Wspomnienie o hm. Lechu Dzierżanowskim

Od dłuższego czasu siedzę przed ekranem komputera i prawie go nie widzę spoza zasłony łez. 9 czerwca 2015 r odszedł na wieczną wartę Leszek, nie tylko instruktor, z którym dzieliliśmy życie harcerskie, ale również największy przyjaciel mojej rodziny. Jak tu opowiedzieć o prawie czterdziestu latach przyjaźni, wspólnych pasji, dzielenia radości i smutków, które niosło życie? Wydaje mi się, że tę historię najlepiej opowiedzieć w formie gawędy harcerskiej:

Dawno, dawno temu na pierwszym roku studiów pedagogicznych spotkali się Leszek i Mirek. Od razu połączyły ich dwie pasje: do żeglarstwa i chęć zmiany świata na lepszy. Mirek, harcerz od dzieciństwa, wtedy już instruktor harcerski, od razu wciągnął Leszka w orbitę swoich harcerskich pasji. Już pierwszego lata pojechali na obóz (wtedy jeszcze z ówczesnego Hufca ZHP Warszawa Śródmieście). Leszek jako wolontariusz. Przyjaźń zacieśniała się. Pamiętam niejeden biwak, na którym Leszek z pasją uczył się harcerskich obyczajów, piosenek, gawęd. Harcerskie życie bardzo szybko go wciągnęło. Na drugim roku ich studiów ja i Mirek pobraliśmy się, zamieszkaliśmy w samodzielnym mieszkaniu, gdzie często pomieszkiwał również Leszek. Wkrótce stał się nie tylko naszym przyjacielem, ale również najlepszym wujkiem dla naszych synów.

Po studiach dwaj przyjaciele podjęli pracę w ośrodku szkolno-wychowawczym w Michalinie (obecnie Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii „Jędruś”). Od razu wpadli na pomysł, że najbardziej pomogą mieszkającym tam dzieciom, zakładając drużynę harcerską. Nawiązali kontakt z dh. Adamem Sikoniem. Wkrótce, w ramach Namiestnictwa Nieprzetartego Szlaku Hufca ZHP Warszawa Praga Południe powstała 7 WDH „Waganci”. Wniosła ona w życie Ośrodka ożywienie i powiew przygody. Kadrę drużyny wkrótce wsparli inni instruktorzy. Przyjaciele prowadzili razem tę drużynę przez dwa lata. Potem Mirek przenosił się do innych placówek na terenie Pragi Południe, prowadząc tam kolejne drużyny NS. Natomiast Leszek z dużym zaangażowaniem przewodził Wagantom przez kolejne trzydzieści lat. Rozwijał swoje umiejętności harcerskie, kończył kolejne kursy, awansował do stopnia harcmistrza. Jego zaangażowanie w harcerstwo było tak wielkie, że nawet jego ślub cywilny miał charakter uroczystości harcerskiej. Wszyscy byliśmy w mundurach.

Leszek miał także inny dar. Potrafił zyskać dla swojej działalności harcerskiej sojuszników, przede wszystkim wśród kadry pedagogicznej Ośrodka. Dzięki temu Waganci istnieli nawet wtedy, gdy Leszek odszedł z Ośrodka na emeryturę. Nie potrafił jednak naprawdę rozstać się ze swoimi harcerzami. Czynnie uczestniczył w życiu 7 WDH Waganci do ostatniej chwili. Harcerska drużyna, która wyrosła na silnej przyjaźni przetrwa na pewno wiele burz i będzie pomagać dzieciom wchodzić w ten niepokojący świat dorosłych.

A przyjaźń? Przyjaźń między Leszkiem a Mirkiem trwała nieprzerwanie do śmierci tego ostatniego. Po śmierci Mirka Leszek był dużym wsparciem dla mnie i moich synów. Zawsze bardzo interesował się naszymi sprawami. Był dla nas podporą w trudnych chwilach.
Kiedy myślę o Leszku, nasuwają mi się słowa znanej nam wszystkim pieśni: „Bratnie słowo sobie dajem…”

phm. Tamara Uliasz
(wdowa po hm. Mirku Uliaszu)
Wróć do spisu treści